|
Pierwszy tydzień Nowego Roku na razie biegnie zgodnie z wszystkimi otrzymanymi od Was życzeniami: szczęśliwie, zdrowo, radośnie, z fantazją itd:))) Jest mroźno, prawie codziennie robimy kuligi i prawie codziennie chodzimy wygrzać się w saunie a potem chłodzimy się na śniegu... Sielanka, mówię Wam!... Jednym z najciekawszych wydarzeń tego weekendu byli Goście z Olivii. Zbierali materiały i robili zdjęcia do artykułu na nasz temat, który prawdopodobnie ukaże się w lutowym numerze "Olivii" :))) Myślę, że jeśli dojdzie do publikacji tego materiału - to będzie niesamowity - tak jak jego autorzy - tzn. Marysia, która go pisze i Andrzej, który nas fotografował. Zdjęcie obok - z naszego, nieprofesjonalnego aparatu! Dziękujemy za wszystkie życzenia świąteczne i nowowroczne!!!! Jeśli się spełni chociaż 5% z tych życzeń, to dopiero będzie gratka!!!:)))) Jesteście kochani, że o nas pamiętaliście! Na tej stronie znajdziecie obszerny fotoreportaż z imprezy sywestrowej. Teraz muszę ją odespać, ale jak się już wyśpię - to napiszę o niej i o świętach więcej!!!! I jeszcze o niespodziance! Z naszych wakacji wróciliśmy we wtorek, 9 grudnia, szczęśliwi, pełni zapału... Od progu Babcia Halinka powitała nas porażającą wiadomością "źrebak złamał nogę"... Szok... Trudno było się z tym uporać, a jeszcze trudniej podzielić z Wami tą wiadomością. To był Patrol. Dostał kopniaka w staw skokowy. Nie piszcie, proszę. A w Paryżu tymczasem nic nie wiedząc (mimo łączności mailowej...) radośnie zwiedzaliśmy, oglądaliśmy, przeżywaliśmy wspaniałe chwile... Co konkretnie?:
Wracając z Paryża zahaczyliśmy o CSI***-W w Poznaniu (naszym rodzinnym mieście), gdzie widzieliśmy finałowe konkursy i nasze polskie targi, tak dla porównania. Odwiedziliśmy też Pana Wojciecha Mickunasa w Baczynie oraz Międzynarodowe Centrum Hippiki w Jaszkowie, gdzie urzęduje Pan Antoni Chłapowski. Do tego kilka innych, prywatnych wizyt - słowem wakacje pełne wrażeń... Miłym, aczkolwiek spodziewanym akcentem powrotu do rzeczywistości był zakupiony na zawodach w Poznaniu 12/2003 nr Konia Polskiego - polecam lekturę, a szczególnie strony 64-65 i artykuł "Szlifowanie diamentu" Alicji Chybińskiej. Redakcja "KP" na tyle poważnie podeszła do tego materiału, że wyszukała w swoim archiwum zdjęcie Anny Deczyńskiej przedstawiające Billego pod M. Wilczkiem na warszawskiej Legii z pierwszych, nieoficjalnych Mistrzostw Polski Pony w 1996 roku! Dziękujemy! Oprócz 19-tego miejsca Billi otrzymał na tych zawodach również nagrodę specjalną od Pani Wandy Wąsowskiej za wdzięk i urok osobisty:))) Wiem, wiem, wszyscy czekają na newsy! :)))) Potrzebuję teraz bardzo dużo snu - może dlatego, że rozmawiamy zwykle do 3-5.00, a może dlatego, że czas zapaść wreszcie w sen zimowy? :))) Nie wiem sama... Ponieważ nie pisałam jakiś czas - wypiszę się w punktach:
Hubertus "przedłużył się o tydzień" za sprawą Waldka z Rodziną, który wyjechał w Święto Zmarłych. Poza tym miodowe dwa tygodnie spędzają u nas Monika i Jacek. W czasie naszego Hubertusa bawili się na własnym weselu w Łodzi:)))) Są już członkami klubu Baronii, za sprawą Moniki, która właśnie Baronię sobie upodobała w terenie...
25 października odbył się IX Hubertus w naszej stadninie. Kiedy go planowałam myślałam, że towarzyszyć nam będzie piękna złota polska jesień... Ale towarzyszyła nam piękna polska zima... Mróz, padający śnieg i złośliwy, silny wiatr - dopełniał całości. A mimo to dopisało sporo koni jak na te warunki - w crossie jechało 16 koni, lisa goniło 17. Pełna relacja z fotoreportażem znajduje się na podstronce hubertusowej - zapraszam! Lisa (Elżbieta Szaflicka ze stajni Barczewko) złapał po bardzo długiej pogoni Tomek Milewski na Aplauzie, zawodnik JKS Kierzbuń, człowiek, dzięki któremu nasz klub ma własne, orginalne fraczki. Ani pogoda ani żadne inne inne powody nie przeszkadzały nam w dobrej zabawie do rana!:)))) Niech żałuje ten, kogo zabrakło! Ten tydzień jak pisałam - minął nam szwajcarsko, tj. z dokładnością do jednej minuty, za sprawą Rudolfa:)) Pojeździliśmy po okolicy, po raz kolejny utwierdzając się w przekonaniu, jest prześliczna! Szczególnie teraz, jesienią - Rudolf stwierdził, że tak pięknie jest tylko na folderach:)) Ostrzegł, że wróci, najpóźniej za rok:) W międzyczasie odwiedzili nas też m.in. Gino - paryski aktor (świetnie gra na gitarze i śpiewa...) z Mamą Asią, starzy znajomi spod Krakowa i jeszcze z Mikołowa. Rozmowy do rana, pyszne wino, sauna, kolorowa jesień za oknem - tym teraz żyjemy! Oprócz tego oczekuję na przesyłkę - zakupiłam międzywojenny stół do gry w brydża, taki z profesjonalnymi szufladkami na szklaneczki:)))) Już się nie mogę doczekać!!!!!! Wiecie ile wspaniałych roberków i drzewek się przy nim wydarzyło, a le jeszcze wydarzy!?:))) Miniony tydzień nie obfitował w tyle newsów, co poprzednie, niemniej jednak o kilku sprawach warto wspomnieć. Otóż m.in. przyjechał do nas po raz trzeci już tzw. "Szalony Szwajcar", czyli Rudolf. Rudolf jest przemiłym, autenetycznym w 100% Szwajcarem, w wieku 64 lat. I nie byłoby w nim nic niezwykłego oprócz tego, że: 4 lata temu miał operację wymiany stawu biodrowego, po roku przyjechał do nas pierwszy raz i od tego czasu zawsze program pobytu jest taki sam: przed śniadaniem godzina biegania (kierunek Rasząg), śniadanie 9.00, potem 10.00-12.00 jazda, potem 13.00 obiad, a 14.00-16.00 następna jazda. Teraz doszła jeszcze wieczorna sauna:))) Szwajcarskie zdrowie??? Poza tym przygotowujemy się już do Hubertusa. Około 10 osób wystąpi w firmowych fraczkach kierzbuńskich. Swego czasu wymyśliliśmy krój, fason i kolory. Trzy fraczki już są w użyciu, następne się szyją! Kto chce złapać lisa, niechaj się trzyma chmury zielonofraczkowej! :))) Uciekać znowu będzie Ela Szaflicka, w zeszłym roku pogoń za lisem trwała bite 15 minut!... Pomyślałam, że może zechcecie poczatować trochę na kierzbuniowym czacie zamiast w Księdze Gości:)) Dlatego niniejszym zapraszam na naszego kierzbuńskiego czata. Będę pisać, kiedy możecie na nim spotkać mnie albo któregoś innego kierzbuniaka. W poniedziałek 13 października pierwsze spotkanie - w godz. 19-20.00 - zapraszam! Zbliża się jubileuszowy, dziesiąty rok naszej działalności. Choć czas długich jesiennych wieczorów jeszcze nie nastał - ogarnia mnie optymistyczna zaduma nad tym co było i co będzie! 4-5 października - zgodnie z kalendarzem Warm-Mazurskiego Związku Jeździeckiego - odbyły się WIELKIE DERBY KIERZBUŃSKIE. Jest to impreza cykliczna, zamykająca sezon zawodów na otwartych hipodromach w naszym OZJ-cie.Patronem Honorowym była Pani Burmistrz Barczewa - Elżbieta Wąsowska oraz Starosta Powiatu Olsztyńskiego, Adam Sierzputowski. Zawody upłynęły w spokojnej, kierzbuńskiej atmosferze. Muzykę z komputera puszczał nasz pierworodny Wojtek Ciesielski. Mimo wszelkich niekorzystnych prognóz - pogoda dopisała, choć padające wcześniej deszcze nieco przestraszyły co niektórych stałych bywalców tych zawodów. Do głównego konkursu Derby wpsało się 12 par, ostatecznie wystartowało ... 5. Gotowe są już szczegółowe wyniki, dla ciekawskich - do wglądu. W najbardziej presiżowym konkursie DERBY (20 przeszkód, w tym połowa to przeszkody stałe - crossowe) zwyciężył Maciej Szewczak na klaczy Delfa z Klubu Jeździeckiego Rakowiec Kwidzyn. Drugie miejsce zdobył Robert Brandt na Germinal (PKJ Bracia Romanowscy), a trzecia była młoda amazonka Natalia Aschmutat na Orfeuszu również z PKJ Braci Romanowskich. W klasie LL natomiast wczoraj i dziś bardzo dobrze pokazał się niejaki Andrzej Ciesielski na Honorze, reprezentujący oczywiście nasz macierzysty JKS Kierzbuń. Nie zabrakło również innych bardzo dobrych wyników członków naszego młodego klubu!
Relacja z tygodnia 22-28.09
W związku z nasilonymi pytaniami o: Hubertusa, zawody i Sylwestra - umieszczę jak najszybciej szczegółowe informacje na te tematy! Na razie spójrzcie na relacje z ubiegłego roku. Cały tydzień, a w szczególności ostatni weekend (19-21 września) minął nam bardzo szybko i intensywnie. Przez ten czas m.in.:
Z pierwszego pięciodniowego rajdu kierzbuńskiego (10-14 września) wróciliśmy cali zdrowi bez większych ofiar w ludziach i koniach. Jak myślicie - jak było???? Nie mylicie się - fantastycznie! Zdobyliśmy z mapą nowe tereny, wrażenia, łupy podczas napadów i grzyby z postojów nad jeziorami... Pogoda jak na zamówienie, leśne drogi jak zrobione specjalnie dla nas... Konie po rajdzie wyluzowane i niezmęczone, mimo, że kilometrów było średnio ok. 40 dziennie. Na prawdę super! Już dzisiaj wiem, że nie był to ostatni tak długi rajd, choć wymaga od nas dużo większego zaangażowania. Trasa wiodła na południowy zachód, przez Giławy, wzdłuż jeziora Serwent a później J. Kośno - do Butryn. Czekam na zdjęcia robione z komórki Jurka (właściciel zakrętu swojego imienia w lesie przed Grabowem:)). Czekamy też aż Jurek dorośnie do spadowego; jako jedyny wielokrotny uczestnik naszych rajdów uważa, że zsiądnięcie z konia bez komendy wcale nie jest upadkiem... O Jurek, Jurek!... Początek września jest inensywny i nie zanosi się, aby się coś zmieniło! :) W lasach obrodziło grzybami, skończyliśmy wreszcie żniwa, wyszło zza chmur słoneczko... Razem z gośćmi zajmowaliśmy się głównie jazdą konną, ale wieczory spędzaliśmy przy kalamburach i saunie. Barman na wakacjach - Krzyś z Wolsztyna - raczy nas wykwintnymi drinkami i daniami. Życ, nie umierać!:)) 18 - 31 sierpnia 2003 Miałam przeczucie, że ten obóz będzie bardzo udany - i się nie pomyliłam! Towarzystwo bardzo szybko się zżyło, aż miło było popatrzeć, jak wszyscy razem uczestniczą w obozowym życiu! Po jazdach opowiadały w nieskończoność jak to "cwałowały" np. na Bursztynie albo Baronii :))) Poza końmi najbardziej interesowały się wspólnymi tańcami:) Popatrzcie, co się m.in. działo:
Obóz spokojnie toczył się swoim życiem, a jednocześnie skończyliśmy żniwa żytnie... Zostało jeszcze zebrać słomę, no i skosić owies i zwieźć owsiankę. Przy naszych ilościach zasiewów zmuszeni byliśmy zakupić czerwony koooombajnnnnnn... Bizon! Jeszcze się do niego nie przyzwyczaiłam, taki jakiś duży... 4 - 17 sierpnia 2003 No i zaczęło się! Powtórzył się prawie turnus z zeszłego roku w tym samym terminie! :))) Radosnym powitaniom nie było końca! Cały czas trwają jazdy głównie na padoku i w terenie, konkursy i śmichy - chichy;)) Poniżej małe wstawki tego, co już się m.in. wydarzyło:
UWAGA!!! 1 września mam zamiar opróżnić pękającą już w szwach kierzbuńską szafę rzeczy zgubionych - znalezionych. Dlatego mam prośbę - jeśli ktokolwiek poczuwa się do czegokolwiek w tej szafie - niech się zgłosi! Są tam przeróżne różności - od seksownych majteczek Jurka L (które porzucił podczas rajdu na wodzach w celu wysuszenia:)))), przez bluzeczki, sweterki, ładowarki itd... 1 września te cenne znaleziska zutylizuję, ponieważ już się nie mieszczą :))) Przed nami ostatni tydzień wczasów w siodle, zaraz po nim rozpoczną się dwa turnusy obozów jeździeckich dla młodzieży. Pogoda niestety przypomniała sobie, że jest przecież lato... Upał taki, że aż się do sauny nie chce chodzić :)) Zdarzyło się nam ostatnio nawet chwilę pobrydżować, potem już większą grupą pokalamburować :)) Czekam na zdjęcie (i chętnie zamieszczę) "wściekłego psa", "małpiszona" odpuszczę :))) Całą kierzbuńską rodzinką wybraliśmy się też do Gałkowa, gdzie na naszych oczach Grzegorz Kubiak pobił rekord Polski w skoku (208cm). Skończył się drugi turnus - gościliśmy rodziny z dziećmi i bez. Było jak zwykle miło, choć pogoda wyglądała często bardziej na październikową, niż lipcową! :))) Ale dzięki temu saunowaliśmy się, przyjeżdżał też masażysta z Olsztyna, prowadziliśmy długie Polaków rozmowy, niestety nie graliśmy w brydża :(( Na pierwszym planie były rzecz jasna konie! W poniedziałek 7 lipca sprzedaliśmy Taja :((( W Kierzbuniu zapanowała żałoba. Trafił w dobre ręce - jest warszawski klub Szarża, który jest naszym sąsiadem i ostatnio zaczął też być bywalcem. Chwilowo Szarża stacjonuje w swojej letniej bazie w Łynie pod Nidzicą, tam też Taj będzie stał do końca września, a potem już w stolycy. Pozdrawiajcie go i dobrze się z nim obchodźcie, jeśli zawitacie w progi Szarży!!! 28 - 29 czerwca odbył się z dawna oczekiwany kurs sędziowski. Dzięki wspaniałemu, dowcipnemu wykładowcy (P. Krzysztof Niecko) nasza Polska wzbogaciła się o 11 nowych sędziów. Są to: Beata Pietrzak, Ryszard Zając, Karolina Dudek, Małgorzata Bejnar, Katarzyna Pacholczak, Renata i Tomasz Burzyńscy, Tomasz Milewski, Zygmunt Droński oraz ... Lucyna i Andrzej Ciesielscy. Pan Krzysztof dał się też zaprosić do Komisji Sędziowskiej Wielkich Derbów Kierzbuńskich 2003, które zgodnie z planem rozegramy 4-5 października! 23 czerwca - 6 lipca 2003 23 czerwca rozpoczął się pierwszy turnus obozu jeździeckiego dla młodzieży, starszej i młodszej. Oprócz przeszło trzydzieściorga dzieci (w tym trzech chłopców:)) gościmy również trzy konie - dwa warszawskie araby i wielkopolankę z Kielc. Obóz zaczął się optymistycznie tortem urodzinowym, Andrzej skończył 24 czerwca xx lat ;)) Z tej okazji wystąpił obozowy zespół muzyczny "Szalone amazonki" :)) Odbyły się też m.in. "Wybory Miss Kierzbunia I turnusu 2003". Wszystkie uczestniczki - te startujące i niestartujące były piękne, po wielu "odsłonach" Szanowne Jury ogłosiło, że Miss tego turnusu została... Martyna Borejko (na zdjęciu), pierwszą Vicemiss, Zuzanna Borek, II Vicemiss Kasia Pyzik, II Ela Chudzik, a Miss Publiczności wybraliśmy Anitę Muchę. Rozegrano jeszcze wiele innych konkursów, których wszystkich zwycięzców nie sposób wyliczyć! :)))) Niektórzy uczestnicy musieli się poddać obrzędowi chrztu jeździeckiego. Sprawa nie była prosta - kandydaci na jeźdźców musieli zjeść gniecionego owsa i popić wodą, przebyć na "czterech nogach" skomplikowany tor przeszkód, aby na koniec zostać pasowanym palcatem na jeźdźca:)) Co niektóre osobistości bardzo protestowały, ale jest to obrzęd, przez który przechodzi każdy porządny jeździec! :)) A na koniec obozu tradycyjnie odbyły się w obecności Rodziców - pokazy umiejętności jeździeckich oraz zawody w skokach i ujeżdżeniu. Emocje sięgały zenitu we wszystkich konkurencjach! W konkursie ujeżdżenia pierwsze miejsca zajęły kolejno: Olga Lundgrien (ze Szwecji), Kasia Pyzik i Paulina Kupczałojć, natomiast w konkursie skoków przez przeszkody - zwyciężyły kolejno: Kaja Przygońska na własnym koniu Erset (arab), druga była maleńka Karolina Moździara, a trzecia Magda Rogalska. Oczywiście wszystkie nagrodzone panny dostały pamiątkowe pucharki, była też prawdziwa runda honorowa... Tylko moja drukarka ("polecam" - HP 1120c) zastrajkowała podczas drukowania dyplomów - dlatego części dzieci musiałam je wysłać dopiero po naprawieniu sprzętu! Podczas dłuuuugiego weekendu (19-22 czerwca) oprócz starych i nowszych bywalców gościcliśmy za sprawą Iwony - warszawski klub Szarżę. Dlatego było kierzbuńsko! Tzn. końsko, tańcząco, brydżowo, saunowo, długo, intensywnie radośnie i całkiem normalnie Matyskowo... Mimo, że pogoda raczyła nas co chwila przelotnym deszczem. Wróciliśmy z rajdu (13-15 czerwca)... Jesteśmywypompowani, zmęczeni chyba bardziej niż konie:))) i pełni wszelakich wrażeń! Podczas tego rajdu wydarzyło się tyle, że nie wiadomo o czym pisać! :)) M.in. goniliśmy konie, które uciekły nam ze stodoły, goniliśmy je później, kiedy uciekły nam z pastwiska oraz goniliśmy w różnych sytuacjach również pojedyncze sztuki, np. Fregatę, Honorka czy Tangusia ... Poza gonieniem oczywiście mieliśmy jeszcze kilka innych ciekawych zajęć, m.in. kąpaliśmy się w Dłużku, a przy kominku znów uskutecznialiśmy tańce i swawole. Było bardzo fajnie i tak jak już napisałam - nie sposób o wszystkim napisać! :)) Podczas gdy my się rajdowaliśmy, Andrzej w Kierzbuniu przyjmował delegację z Hagen (miasta bliźniaczego naszego Barczewa) w towarzystwie Burmistrz Barczewa, Pani Elżbiety Wąsowskiej. Kierzbuń podobał się podobnież i naszej nowej Pani Burmistrz i Burmistrzowi Hagen! :)) 7 - 8 czerwca - rozegraliśmy kolejne dwudniowe Zawody w Skokach przez Przeszkody. Pogoda dopisała wspaniała. Zawodników było sporo mimo, że jednocześnie odbywały się jeszcze 3 inne zawody i zawodnicy rozjechali się w cztery różne miejsca. Wszystko poszło bardzo sprawnie, a wyniki już do wglądu! Atrakcją pierwszego dnia był dawno już nie rozgrywany konkurs szeregów, natomiast drugiego dnia zobaczyliśmy zwycięzki przejazd olimpijczyka, Antoniego Pacyńskiego w klasie L na koniu Pink Floyd. Następne zawody dopiero w październiku! I znów zleciał strasznie szybko następny tydzień... Przygotowujemy się do kolenych zawodów 7-8 czerwca (propozycje już na stronie). W międzyczasie robimy przeróżne rzeczy, np. poprawiamy podmurówkę domu, trwają też prace na piętrze, związane z kolejnymi pokojami. Posadziliśmy też m.in. ... 4-metrowego dęba, którego wynalazłam w jednej ze szkółek. Posadziliśmy go na środku podwórka, przy wejściu na wybieg źrebaków :))
W dziale "nasze konie" zamieściłam zdjęcia Erazma, Erotyka i Herubinka, Może nie są najlepsze, ale dają jakiś pogląd na tę sprawę:) W dniach 28-29 czerwca zapraszamy na kurs sędziowski, zorganizowany przy współudziale Prezesa Warm-Mazurskiego Zw. Jeździeckiego, Janusza Michalskiego. Sędzią - wykładowcą będzie Pan Krzysztof Niecko. A nieco wcześniej (7-8 czerwca zapraszamy na zawody w skokach oraz (14-15 czerwca) na rajd dwudniowy :))) W czwartek 22 czerwca przywieźliśmy wydzierżawionego z PSO Kętrzyn ogiera wlkp. po Rubinie od Heroliny, nazywa się Herubinek. Ma dopiero trzy lata, ale pochodzenie doskonałe, ruch i charakter również. Przyjechał i od razu zabrał się do pracy, bo dziewczyny jak tylko go zobaczyły - nabrały chęci na źrebaczki:))) Szykujcie nowe imiona! W dniach 19-25 maja odbywał się trzeci w tym roku spontaniczny plener. Miałam ogromną ochotę wziąć w nim udział, ale... czy czasu mało, czy organizacja nie ta? W każdym razie nasz Kierzbuń jest już tak obwieszony obrazami, że wygląda jak galeria! :)) 18 maja .wróciliśmy z rajdu dwudniowego... Sama nie wiem, czy było tak bardzo super, bo: był to rajd imienia Gosi Zielińskiej (oczywiście już MECENAS Gosi :))), czy dlatego, że pogodę mieliśmy jak na zamówienie, czy może dlatego, że dopisała doborowa ekipa??? W każdym razie na prawdę było ekstra, a najważniejsze, że Gosia zdała swój straszny egzamin :)) Nie wiem czy to konie, czy my jesteśmy bardziej zmęczeni, ale konie przynajmniej noc miały spokojną, natomiast my po całym dniu jazdy (poprzedzonym długimi Polaków rozmowami) tańczyliśmy przy kominku w Giławach:))) Z dawna oczekiwana siłownia - już na chodzie!!! Z całym spokojem możemy teraz ćwiczyć mięśnie piwne i nie tylko, a na koniec skoczyć do sauny:)) Całkiem znienacka nawiedził nas Król Polowania 2002, Irek Dylewski z Niemiec, bawił u nas trzy dni, zapowiedział kto będzie lisem w tym roku :)))) Oj, to będzie Hubertus! :))) Króla ucieszyły wszystkie zmiany w Kierzbuniu, które nastały od jego ostatniej bytności. Szczególną uwagę zwrócił na saunę. Ach, nauczył mnie też rzucać naleśnikami :)) A w ten weekend (16-18 maja) wybieramy się na rajd - zapraszamy! Od 5 do 11 maja trwał plener artystyczny, wzięło w nim udział czterech, ale za to jakich artystów! Komisarzował Krzysztof Cekała, pozostali artyści to: Marek Hudyka, Jan Kokoryn i Jerzy Ruszczyński. Powstały same bardzo dobre prace - w tym większość z końmi; oleje, akryle i akwarele. Pan Kokoryn spłodził również mnóstwo kamiennych, kolorowych rybek. Umówiliśmy się równeż, że podczas zawodów czewcowych artyści przyjadą z wystawą swoich prac, natomiasy w październiku na Derbach Kierzbuńskich - zaistnieje wreszcie aukcja obrazów. Ponieważ narobiłam trochę zaległości - króciutkie migawki z ostatnich dni:
W telegraficznym skrócie - zawody przeszły bardzo dobrze, długi weekend też był sympatyczny!;)) Święta, święta i po świętach!:))) Nasze minęły barrrdzo świątecznie - przeszło 30 osób (w tym sporo dzieciaczków) świętowało przy stołach zastawionych wyłącznie domowymi specjałami, świecami i ozdobami... Na święconkę pod krzyżem w Kierzbuniu przybyło kilka razy więcej naszych gości, niż tubylców :)) Pogoda sprzyjała wszelkim spacerom, scrabbelkom na dworze, no i oczywiście jazdom konnym! Natomiast nowe kinkiety w barze sprzyjały jeszcze bardziej niż kiedyś kierzbuńskiej, wieczornej atmosferze... W tym czasie bociany wciąż pracują nad potomkiem, trawa się zieleni - życie się już obudziło:)) A we wtorek raniutko urodził się Erazm - gniady bez odmian ogierek, wyczekiwany od dawna synek Ery. Jest wielki i silny, a jego mamą chrzestną jest... Kofi, czyli mam chrzestna Lubczyka! :))) Ale Dorotce obrodziło źrebaczkami - gratulujemy! Jak tylko zakupię akumulatorki do aparatu - zrobię mu zdjęcie. Dziękujemy za wszystkie cieplutkie życzenia wielkanocne! Zjechali pierwsi goście świąteczni, rzeżucha posiana, szyneczki nastawione, gałązki brzozy w wazonach puściły listki, Wojtek przygotowany do Lanego Poniedziałku, zaraz przyjedzie też Babcia Halinka - to znaki, że święta już bliziutko! :))) Nawet bociany już przyleciały, jak to zwykle na Wielkanoc... Cieszę się, że zdążyliśmy też odmalować (jak co roku na wiosnę) wszystkie pomieszczenia w domu, teraz wszędzie jest przytulnie jajeczkowo! Jednocześnie robimy remont kapitany pokoju nr 1 (na dole) oraz przystosowujemy strych na cztery nowe pokoje. Będą w nich łazienki z oknami dachowymi z widokiem na bociany:)) Tuluza ma się już dużo lepiej, w niedzielę 13 kwietnia była na spacerze w lesie. A już za 2 tygodnie (26-27.04) zapraszamy na zawody w naszej stadninie! Przepraszam niecierliwych za tygodnioą zwłokę w aktualizacji. Pochowaliśmy Tancerza, po jego śmierci jakoś wszystko trudniej przychodzi... W ciągu jego miesięcznego życia reanimowaliśmy go trzykrotnie, nie przybywał na wadze, nie rozwijał się. Nie cierpiał. Za to cierpi Tuluza, jakie ona ma oczy! Reszta dzieciaków na szczęście ma się świetnie! Odbyły się huczne chrzciny Aluzji, przyjechali jej Rodzice Chrzestni (Olena i Adaś Ziółkowscy) i sporo innych osób. A teraz spadł śnieg, i to w nieprzywoitych ilościach, doskonale nadaje się do sauny! :)) 22 marca - podczas zganiania koni do stajni (godz. 15.00) - okazało się, że Tundra urodziła na pastwisku!!! Okazały, rudy ogierek nazywa się Patrol, jego Mamą Chrzestną jest Monika Świątek z Łodzi - gratulacje! Patrol leżał zawinięty jeszcze w łożysko, nad nim stała Tundra - czekała na pomoc, rudzielec trząsł sie niemiłosiernie! Wytarliśmy go słomą, zanieśliśmy do boksu... To pierwsze tego typu wydarzenie w naszej stajni. Zwykle klacze rodzą w nocy... Zajrzyjcie w relację z porodu Lalki! W sobotę 22 marca Aluzja i Lubczyk zaliczyli swój pierwszy w życiu spacer... Słońce grzało jak na zamówienie, dzieciaki baraszkowały, mamy biegały i pilnowały... Przez te pierwsze dwa dni kości im się rozprostowały, a "całość" wydoroślała :)) 19 marca - to była noc!!! Prawie jenocześnie wyźrebiły się matka z córką - Akacja (o 11.00) i Lalka (półgodziny później:)))). Obydwa źrebaczki są prześliczne, silne i bardzo duże, szczególnie Lubczyk, gniady synek Lali. Mały ledwo się urodził - a już próbował stawać dęba i wskakiwać na nas i ściany:)) Cały poród Lalki zarejestrowałam na zdjęciach - RELACJA Z PORODU - zapraszam! Gratuluję kolejnym Rodzicom Chrzestnym - Olenie i Adasiowi ze stolycy (wyczekana Aluzja) oraz Kofi, czyli Dorocie Kwiatkowskiej z Łodzi (Lubczyk)!!! Mamy małe przedszkole, teraz czekamy już tylko na Tundrę i Erę, ale one mają jeszcze chwilę czasu.
W piątek 14 marca chłopcy byli na swoim pierwszym w życiu spacerze! 12 marca nad ranem przyszedł szczęśliwie na świat - kolejny dzieciaczek Baronii (czyli Tamy) - Talent!!! Jest oczywiście kasztanowatym ogierkiem:)) Rodzicami Chrzestnymi Talenta są Aldona, Paweł i Zosia Wiśniewscy. Źrebaczek jest bardzo silny, duży i rezolutny, w ludzkiej 10-cio punktowej skali miałby na pewno 10 pkt.! Ostatni tydzień i weekend minął nam w jak zwykle sympatycznie (nic nowego! :)) Czekamy cały czas na dzidziusie, wygląda na to, że następne w kolejce do wyźrebienia są Baronia i Akacja, ale niestety, jeszcze się nie zdecydowały!... Tancerz jeszcze nie był na spacerze na świeżym powietrzu, bo niestety przychorował, na szczęście sytuacja już opanowana! A największym zaskoczeniem było nasze pierwsze spotkanie z sąsiadem zza lasu (z Rasząga). Okazało się, że świetnie zna nas z Internetu z działu "newsy" :)) i dlatego przyjechał (co prawda tydzień wcześniej) z kwiatami na moje coroczne osiemnaste urodziny :)))) 3 marca o godz. 22.30 przyszedł szczęśliwie na świat - pierwszy dzieciaczek Tuluzy - Tancerz!!! Jest kasztanowatym ogierkiem, jak na Satyra przystało :)))) Matką chrzestną Tancerza jest Ewa Teresiak - gratulujemy!!!! Imię Talent zarezerwowane jest dla ewentualnego ogierka Tamy czyli Baronii! Tuluza jest strasznie zaaferowana swoim dzieckiem, nie daje spojrzeć nawet na niego stojącemu obok Piorunowi... Miniony tydzień spędziliśmy głównie na dopracowywaniu optymalnej techniki korzystania z sauny :)) Nikogo nie powinien zdziwić fakt, że wieczorem w Kierzbuniu spotka golasa w ręczniku lub bez, spacerującego wokół domu, ponieważ golas najprawdopodobniej uzupełnia niedobory tlenowe powstałe w saunie :))) Poza tym czuć już wiosnę, mimo, że śnieg jeszcze popaduje. Po saunie przyszła kolej na siłownię - atlas Ketlera (ośmiostanowiskowy) jest już zmontowany, trwa jego odnawianie. Niedługo kolejne otwarcie! :)) Za korzystanie z siłowni nie będziemy pobierać dodatkowych opłat. W dniach 17 - 23 lutego trwał kolejny, dziewiąty już plener artystyczny - malarski. Komisarzem pleneru był Krzysztof Cekała. Powstały bajkowe zimowe pejzaże, w tym również z końmi. Jednym z tematów jest wcinający trawę Piorun :)) A z innej beczki - wreszcie dołączyłam do grona plenerowego i skończyłam zaczęty rok temu portret Ani - będzie wisiał na ścianie! Następne plenery w maju i w październiku! A miniony tydzień i przedłużony weekend spędziliśmy tak intensywnie i szybko, że nawet nie zrobiłam zdjęcia, które bez ocenzurowania nie bardzo nadaje się do publikacji w necie (nie pochwaliłam się, że nabyliśmy drogą kupna via internet całkiem fajny aparat cyfrowy:))) Graliśmy w brydża, kuligowaliśmy, jeździliśmy w hali i w terenie, scrabbelkowaliśmy, tańczyliśmy i przede wszystkim testowaliśmy saunę :))) Uwaga - na leżąco mieści się w niej 6 osób! A śnieg posaunowy na szczęście leży w dużych ilościach... Najsympatyczniejsze było to, że znów odwiedziły nas dinozaury sprzed wielu wielu lat!.... 12 lutego poraz pierwszy byliśmy w naszej saunie!!! Powiem krótko - w nie jednej saunie bywaliśmy, ale nie chwaląc się - nasza jest śliczna i do tego ma niepowtarzalny klimat. Zresztą każdy może się sam przekonać! Obok zdjęcia z naszego pierwszego seansu! Uwaga: do końca lutego PROMOCJA sauny - każdy gość korzystający z noclegu, wyżywienia i jazdy konnej - ma saunę gratis!!!! 1lutego kupiliśmy klacz trakeńską - Romę. Jest podobna z pokroju do Hattony, delikatna, ma 5 lat, uzdolniona skokowo, a przede wszystkim jest świetnym materiałem genetycznym. Jeździ bardzo lekko i chętnie. I Ma ogromne oczy! Jednocześnie sprzedaliśmy Tequillę - córkę Baronii... Będzie stała 20km od Kierzbunia! Od poniedziałku 27.01. zaczęły się u nas ferie w siodle. Jak napisała w mailu Basia Kociurkowa - błogosławimy w tej chwili krytą ujeżdżalnię :))) Rzeczywiście - bez niej jazdy byłyby tylko namiastką jazdy. Oprócz zajęć z końmi w stajni i hali - uczestnicy turnusu: jeżdżą na łyżwach, na basen, na sankach, chodzą na spacery, grają w mafię i mnóstwo innych gier "wieczornych", a w tym - w brydża, co mnie bardzo cieszy :)) KONKURS imion dla źrebaczków, które zaczną się nam rodzić już w marcu - rozstrzygnięty! Pierwsze imię - Temida wymyśliła - dla córki Tuluzy/Tamy Mariola Łęczycka. Autorzy wybranych imion zostaną Chrzestnymi Rodzicami małych źrebaczków! Imiona przysłali: (1) Pawel, Aldona i Zosia Wisniewscy, (2) Monika Nosek, (3) Milena Maliszewska, (4) Kasia i Marek Kruk, (5) Asia Czerwińska "Aga", (6) Ewa Teresiak, (7) Ula Okrasko, (8) Agata Mazurek, (9) Olena i Adam Ziółkowski, (10) Basia Reguska, (11) Kofi, (12) Kasia Stępień, (13) Monika Świątek, (14) Izabela i Stephane Lesieur, (15) Ania B, (16) Ola Krawczyk, (17) Martyna Paczos, (18) Ania Parysz, (19) Marta Kapszewicz, (20) Michał Maurycy Kornacki, (21) Paulina - dziękujemy! Skupcie się trochę na L i E :)) Poniżej wszystkie nadesłane imiona (pogrubione - zwycięzkie!):
19 stycznia skończył się u nas tygodniowy plener plastyczny realizowany przez Warm-Mazurskie Stowarzyszenie Agroturystyczne. Grupa 17 osobowa wyszkoliła się w zakresie malowania na szkle, jedwabiu, bombkach. Powstały prace pełne emocji i fantazji, jedyne w swoim rodzaju. Postanowiłam w pokoju nr 2 zrobić pracownię plastyczną, ponieważ zaraziłam się tym malowaniem na dobre. Mam do namalowania m.in. witraże do piwnicy. A w piwnicy widać już z każdym dniem coraz większy kawałek sauny! :) Robi ogromne wrażenie, schodzę tam kilka razy dziennie :). Samodzielny plener organizujemy dopiero w lutym - zainteresowanych zapraszamy! Na tym plenerze będziemy malować olejami, pastelami i rzeźbić w drewnie. Za tydzień ferie zimowe, zjedzie się grupka osób, bardzo dużo jest już zajętych miejsc latem! Weekend 10-12 stycznia spędziliśmy kuligowo, sielankowo i imprezowo :)) A jednocześnie w krytej ujeżdżalni kręciły się konie z jeźdźcami. Za około dwa miesiące rozpocznie się u nas okres narodzin w stajni, czekamy m.in. na pierwsze dzieci Akacji i Tuluzy, trzymamy kciuki, aby wszystko poszło szczęśliwie. Co do naszego nowego psa (znajda wilkopodobna) - zadusił Rudolfa zwanego też Frankesteinem po wypadku... Szukamy dla niego domu, reszta kotów żyje, a Biały Wilk mieszka z boksie. Święta, święta i po świętach :)) Teraz trzeba zredukować świąteczno-noworoczne sadełko... Dziękujemy za wszystkie ciepłe życzenia! Kierzbuń bez Was byłby niczym! Przepraszam, jeśli ktoś jeszcze czeka na odpowiedź na maila - u nas impreza skończyła się... w niedzielę, 5 stycznia :)) Pewnie jesteście ciekawi jak spędziliśmy Święta i Nowy Rok?? Było kierzbuniowo :)) Wreszcie dopadało wystarczająco śniegu; jeździliśmy w tereny i na hali, robiliśmy kuligi a wieczorami pijaliśmy grzańca, graliśmy w kalambury, psychiatrę, sztućce, mafię, kanastę i z rzadka tylko brydża. Acha, i jeszcze pękaliśmy ze śmiechu :)) Fotoreportaż z imprezy Sylwestrowej na osobnej podstronce; stroje były pomysłowe i dopracowane, znowu nie było ani jednego naturysty :) Andrzej jak zwykle zaskoczył wszystkich - przebrał się za plemnika protestującego przeciw Durexom, ale najbardziej oryginalny i tak był Skawek - ale niech sam Wam opowie! Imponujące były też sztuczne ognie, które oglądano podobno również z Tumian, Bartołt i Rasząga. Mimo najszczerszych chęci nie udało się wykończyć sauny, ale już na prawdę bliżej niż dalej! Póki co musiały nam wystarczyć masaże, którym poddawała się spora część gości przed Sylwestrem. Lucyna i Andrzej |
|